Jest takie powiedzenie, że dla podróżnika jest czas „przed Tokio i po Tokio” i jest w nim dużo prawdy. Spotkanie z tym miastem sprawia, że Twoja podróżnicza perspektywa nie jest już nigdy potem taka sama.
Nie wiem, co dokładnie sprawia, że tak właśnie jest. Myślę, że to mieszanka wielu składników. Kultura, tradycje, architektura, sposób bycia tokijczyków, różnorodność, a jednocześnie zadziwiająca spójność wszystkich elementów, które budują to miasto. Obrazy, które zostają w głowie na zawsze. Zawodnik sumo czekający na stacji metra, dziewczyny w strojach gejsz kupujące lody przy świątyni Asakusa, nowoczesne drapacze chmur w sąsiedztwie pałacu cesarskiego z ogrodami kwitnących wiśni. Ten eklektyzm jest tak bardzo spójny i uporządkowany, że aż trudno się nim nie zachwycić.
Będąc w Tokio trzeba odwiedzić kilka miejsc. Spojrzeć na miasto ze szczytu Tokyo Sky Tree, zapalić kadzidło w Asakusa – jinja, odwiedzić świątynię Meiji-jingu, przeciąć przejście dla pieszych w dzielnicy Shibuya, minąć Tokyo Tower, tokijską czerwoną wersję wieży Eiffla czy rozpocząć dzień na targu rybnym Tsukiji … Poza tym pojeździć metrem (masz 10 linii do wyboru) i zgubić się na chwilę w różnych dzielnicach Tokio (Shinjuku wieczorem czy Omote – sando za dnia) w poszukiwaniu nieopisanych w przewodnikach świątyń, restauracji, parków i zakątków.
A jeśli masz dzieci to trzeba spędzić przynajmniej dwie godziny w sklepie Disneya w dzielnicy Shibuya i ze dwa dni w podtokijskim Urayasu w Disneylandzie 😉
A muzealnie? Ja wybrałam muzeum Snoopy’ego 🙂 Jedna córka miłośniczka psów, a druga fanka rysowania komiksów. Ja z sentymentem wspominałam przygody Fistaszków. To zdecydowanie było miejsce dla nas.
Jeszcze w zeszłym roku muzeum znajdowało się w dzielnicy Roppongi, ale ze względu na powiększenie zbiorów i atrakcji zostało przeniesione 30 km dalej w stronę Yokohamy do miejscowości Machida (dojazd pociągiem JR). Mimo przeprowadzki nazwa pozostała ta sama Tokyo Snoopy Museum.
I tak po po przejściu kontroli biletów przez trzech uprzejmych kontrolerów 😉 przenosimy się do świata Charliego Browna, jego przyjaciół i psa Snoopy’ego. Pierwszy komiks o Fistaszkach („Peanut”) został wydany w 1950 roku, a opowieści fistaszkowe zdobyły ogromną popularność na całym świecie, również w Japonii. Twórcą komiksów jest amerykański rysownik Charles Schultz – nie przypadkiem mały bohater został nazwany: Charlie 😉
W muzeum stworzono specyficzny klimat, który pozwala poczuć się jak… w komiksie 🙂 Na ścianach wiszą fragmenty czarno-białych rysunkowych opowieści (większość w języku angielskim), wokół kolorowe postacie, domki, które można dotknąć ( to ważne, jeśli zwiedzasz z dzieckiem!). W trakcie zwiedzania możesz zobaczyć krótkie filmy o Snoopym wyświetlane na ścianach. Ważną rolę odgrywa tu światło i dźwięk – naprawdę możesz poczuć się jak bohater Fistaszków. I nawet jeśli film ma japoński dubbing czujesz, że wszystko jest jasne :)))
Pod koniec zwiedzania do kupienia magnes ze sceną z Fistaszków dopasowaną do Twojego dnia urodzin.
A jeśli Twój budżet już został przekroczony przy zakupie biletu (a to możliwe 😉 ) to koniecznie trzeba chociaż przeczytać „swoją” scenę i upewnić się czy jest tak zupełnie przypadkowa, czy może jednak ma jakiś związek z naszym życiem 😉
Tokto Snoopy Museum to trzecie miejsce na mojej muzealnej topliście do zwiedzenia z dziećmi
fot. archiwum prywatne autorki
2 komentarze. Zostaw komentarz
A więc kierunek Tokio! ❤️
Zdecydowanie! Bardzo dobry kierunek :))))